piątek, 13 grudnia 2013

Bo wszystkie Rysie to fajne chłopaki, czyli jak Matka została ekologiem




- Nie mogę teraz rozmawiać. Ratuję rysie - powiedziała Matka Ojcu dzwoniącemu do niej po wyjściu z przychodni.

Jakieś 20 minut później był już w domu.
- O, właśnie minąłeś się z tymi ekologami.
- Co? jakimi ekologami?
- Tymi od rysi. Dopiero co wyszli.
- Jakich rysi?
- Tacy byli mili, że się do WWF zapisałam. I teraz rysie ratuję.
- Jaja sobie robisz?

Za chwilę temat się urwał. Ojciec opowiada o wizycie u lekarza.
- No i zapytał mnie, czy ja jestem nienormalny. Że jak ja mogłem tyle czasu wytrzymać bez przyjścia do niego. Bo mam 3 w 1. Zapalenie oskrzeli, gardła i zatok.
(A jak Matka go pyta, czy jest nienormalny to się jeszcze obraża.)
- Ty, ale weź mi może w styczniu przypomnij, żebym już przestała te rysie ratować - wtrąciła się nie na temat Matka, której o ekologach znów się przypomniało.
- Co? To Ty na to kasę dałaś?
- Oj taaaam, 30 zł...
- To ja sobie jednego lekarstwa nie wykupiłem, a Ty na rysie wydajesz?
- ... miesięcznie - dodała już ciszej.
- Ty żartujesz? Jak jeszcze zaczniesz latać na "ceptery" i kozie kołdry to mi się na oczy nie pokazuj.
- Oj przestań, raz do roku można komuś pomóc. W tym roku padło na rysie. Rysie dostaną od nas szlachetną paczkę. Ty wiesz, jakie one są biedne? Na Mazurach jest ich tylko 9 i muszą się bzykać między sobą. A wszystko to rodzina... To wiesz, co się dzieje.
- I co z tego?
- A poza tym dostaniemy pakiet powitalny. Z naklejką. I zniżkę do Biebrzańskiego Parku Narodowego.
- Taa, bo bywamy tam dwa razy w tygodniu.


Matka wtula się w Ojca.
- Do Rysia się przytul.
- Nie chcę do Rysia, do Ciebie chcę.


- A jak to w ogóle się stało, że oni do domu weszli.
- Wpuściłam ich przecież.
- Ale dlaczego?
- Bo fajni tacy byli. I mili.
- To Ty nie wiesz, że jak ludzie są mili to znaczy, że czegoś chcą? Że tak naprawdę nie są mili? A balon to Cię niczego nie nauczył?

I weź z takim gadaj.


Na TVNie zaczyna się jakaś 67. część sagi "Zmierzch". Matka przewraca oczami, łapie za pilota i z przekorą, uciekając od wzroku Ojca, mówi do siebie:
- Nie ma nic lepszego w tej telewizji? Może jakiś film przyrodniczy...

I tak pod znakiem rysi mija sobie dzisiejszy wieczór.


12 komentarzy:

  1. Jak zobaczyłam tytuł chciałam krzyczeć, że klasyka nakazuje mówić "Ryśki", ale już doczytałam:)
    Też kiedyś u mnie byli ci od Rysi, ale się nie dałam. A mili byli bardzo i przystojni:) Twoi też byli przystojni? Wspomniałaś o tym mężowi?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciiicho! Przecież on to czyta... no byli, byli. Ale chłopak i dziewczyna. Przystojny. I z tatuażem. I taki, wiesz, zaangażowany w sprawę ;-)
      Tak to jest jak Matka całymi dniami gada tylko z dzieckiem, które gada tylko "ka-ka" i "ko-ko". Tak to jest. Że nawet tych od Rysi wpuści do domu :-)

      Usuń
  2. HA HA...to już wiem, czemu mojemu ściągają od paru m-cy z konta po 30 dychy na..wioski dziecięce..Przyszły dwie lalunie, kuźwa, patrzę a On je do kuchni zaprasza, gadu, gadu, smichy, chichy i jak tylko wyszły (wcześniej nie mogłam, bo cyc na wierzchu młoda domagająca się pokarmu)..pędze, lecę i pytam w co się dał wkręcić...ehhh...wycwanili się w tych organizacjach..kiedys normalne ludzie chodzili a teraz...same ciacha i laseczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieważne czy byli urodziwi. Mi wystarczyło, że dorośli. Co próbowali ze mną o dzieciach pogadać to ja zmieniałam temat na te rysie ;-) O dzieciach to ja się dość nagadam ;-)

      Usuń
  3. Co za wzorowa rodzina :D część lekarstw sobie (dosłownie) od ust odejmuja, by pomagać rysiom.
    Mówiłam Wam już, jacy fajni jesteście? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłaś. Ale możemy to czytać bez końca ;-)

      Usuń
    2. Wzorcowi, ale tylko do stycznia :D potem odetną ryśkom dotacje :D

      Usuń
    3. Nic nie może wiecznie trwać ;-) Ale może wystarczy tego chociaż na jedno bzykanie z rysiami z Estonii, które im sprowadzają. Taka rysiowa seks-turystyka.

      Usuń
    4. Chciałam się ppdzielić doświadczeniem. Otóż siedzę w łóżku, świeżytka posciel itepe, a kolega w pasiastej piżamce usiłuje zasnać. Dobra, myślę sobie, zobaczę, co też mi Matka Wyluzuj opisała. No i... Mój wybuch śmiechu odpędził reszteczki senności od pasiastego gadziatka, a do tego poważnie się wystraszyłam, że się posikam :D

      Usuń
    5. Fajnie było. Gad nadal nie śpi ;)))

      Usuń
    6. Może powinnam zamieścić ostrzeżenie na blogu: "Nie czytać tuż przed zaśnięciem. Swoim lub współlokatorów. Matka Wyluzuj! nie ponosi odpowiedzialności za zmoczone łóżko i inne niedogodności." ;-)

      Usuń
  4. Hahaha :D Matka! 2 lata temu też się w to dałam wrobić! Mąż mi do dziś wypomina i ze mnie się śmieje! Jak mi w tym roku przyszli to tylko grzecznie powiedziałam, że my się już znamy, karta w szufladzie i że czasu nie mam bo pracuję. Zapomłam tylko wspomnieć, że przelew udało mi się po pół roku odwołać ;)

    OdpowiedzUsuń