Ojciec Pierworodnego, niemal od narodzin Syna, twierdzi, że powinien on grać, no przynajmniej, w reklamach - niby żartuje, ale wiadomo, że nutka przekonania w tym dowcipkowaniu jest. Matka zwykle każe mu się uspokoić i bzdur nie gadać, wszak wiadomo, że nieobiektywny jest.
Jednak prawda jest prawdą i też nie ma co tu ukrywać, że dziecko Matce i Ojcu Pierworodnego wyjątkowo urodziwe się trafiło. A kto tak nie uważa ten trąba!
Nagle pojawiła się informacja, że w mieście serial będą kręcić. Jeden odcinek "Rodzinki.pl". I szukają statystów. Casting się szykuje. Ręka Opatrzności? Czas najwyższy zatroszczyć się o karierę Syna? Jako, że Syn Pierworodny uwielbia wszelkie spędy i dzikie tłumy (dzięki czemu można z nim bez przeszkód robić w soboty zakupy na targu) Matka stwierdziła, że w sumie to co im szkodzi. Skoro casting na świeżym powietrzu i jeszcze w godzinach kiedy często są na spacerze. Dziecko będzie miało frajdę, a i Matce może się spodoba, zawsze to jakaś ciekawa odmiana taki casting.
Oczywiście bez napinki, tak tylko zobaczą jak to wszystko wygląda...
Oczami wyobraźni już widziała jak spędzają dzień na planie serialu, jak dostają autografy wszystkich aktorów, aby Syn miał pamiątkę w przyszłości, jak Małgosia Kożuchowska zachwyca się oczkami Pierworodnego a Tomek Karolak nosi go na rękach, jak zapraszają wszyscy na Woronicza, bo przecież dziecko takie śliczne, wesołe, wie gdzie ma brzuszek i pępek, umie pokazać język i tak ładnie mówi ko-koj na pieska, murowany sukces w telewizji. A i na Matce się poznają. Przecież swego czasu do kółka teatralnego należała i wyróżnienia w konkursach recytatorskich dostawała. No mniej więcej tak to miało by być. Ale bez napinki, przecież chodzi tylko o to żeby zobaczyć jak to wszystko wygląda.
Dzień przed castingiem pogoda hulała tak, że po południu nie było szans na wychylenie nosa przed blok. A producenci serialu zażyczyli sobie by przybyć w strojach letnich, bo odcinek ma być wakacyjny. Istniała więc obawa, że jeżeli aura się utrzyma to dla Matki i Syna nici z castingu. Szkoda, mówi się trudno. Ale następnego dnia wichura mniejsza, a z każdą godziną słońce coraz śmielej wychodziło zza chmur. Istniał jeszcze tylko problem codziennej drzemki Pierworodnego. Dzień wcześniej zrobił Matce niespodziankę i przespał ponad 4 godziny. Z tym, że były to akurat te 4 godziny, w których wypadałby casting. W razie czego szkoda, mówi się trudno. Ale Syn znów Matkę zaskoczył i drzemki zażądał już przed 11 rano, co nigdy się nie zdarza - jakby czuł, że powinien być wyspany, aby tego popołudnia zrobić jak najlepsze wrażenie.
Wszystko szło świetnie. Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówiły, że będzie dobrze. Po drzemce Matka odpicowała Syna, a nawet wózek, któremu, jak się dokładniej przyjrzała, potrzebne było solidne odkurzanie z okruszków po najróżniejszych produktach spacerowych konsumpcji Syna i małe czyszczenie. Gdy zabrała się za siebie, by nikt nie pomyślał, że robiąc tło dla Kożuchowskiej w roli matki 3. synów sama będzie wyglądać jak 13. dziecko stróża, Syn zabrał się za odkrywanie tajemnic łazienki. I odkrył. Rurkę odprowadzającą wodę z pralki do odpływu przy brodziku. Przez blisko półtora roku swojego życia jej nie zauważył, ale w dzień kiedy przez godzinę miał wyglądać czysto, świeżo i słodko, jak z reklamy gotowych obiadków dla niemowląt, musiał ową rurkę wygrzebać, wyciągnąć i wytarmosić tak, by cały syf, który się w niej znajdował wypłynął na podłogę. Matka w porę oderwała się od malowania rzęs i w ostatniej chwili Syna złapała - poza sprzątaniem łazienki tuż przed wyjściem miała tylko do zmiany skarpetki Pierworodnemu.
Ruszyli z domu odstawieni po letniemu, tylko cieplej. Jednak z każdą minutą słońce przygrzewało coraz śmielej, więc co paręnaście metrów przystawali by zdjąć coś z Pierworodnego, burząc tym samym obmyśloną stylizację à la czwarty syn Boskich. Ale co tam, Pierworodny i bez misternej stylizacji powali wszystkich na kolana, wszak wystarczy mu nieprzeciętna uroda i niewątpliwy urok osobisty!
Dotarli na miejsce, stojąc w długiej kolejce wypisała Matka różne oświadczenia, pozwolenia dla nieletnich i takie tam (swoją drogą dziwnie było podpisywać się na takim pozwoleniu dla dziecka zamiast podrabiać podpis własnej Matki). Syn w tym czasie robił dobre wrażenie, rozsyłał uśmiechy i był wielce zainteresowany tym, co działo się wokół.
Po około pół godziny przyszła kolej na zaprezentowanie się przed komisją (kontroli sitcomów i seriali), wśród której dostrzegła Matka znajomego Ojca Pierworodnego - przedstawiciela Ratusza, który zapisując ich dane od razu zorientował się z kim ma do czynienia. Pogadali, pożartowali, było miło, luźno i wesoło. Doszło do robienia zdjęcia przez pana fotografa. Pierworodny, do tej pory modelowy berbeć, dziecko idealne, które od samego rana nawet nie zakwiliło, na widok pana z gigantycznym aparatem fotograficznym uderzył w ryk. Podniósł lament nie do opisania. Zrobił się czerwony ze złości i przerażenia, nawet misterna stylizacja nie dałaby sobie z tym rady.
Prysnęła więc wizja jak biega po planie z serialowym Kacperkiem, jak wygłupia się z Ludwikiem i pozuje do zdjęcia z Natalią Boską. Podziękowała Matka, pożegnała się i odeszła na bok by nie wstrzymywać kolejki. A ledwie odeszła Syn się rozchmurzył, wrócił do swojego naturalnego koloru i gdy tylko Matka obtarła mu łezki, zaraz pojawił się pan fotograf z nadzieją że tym razem się uda. Nie udało się. Pierworodny na jego widok powtórzył ten sam numer. Marzenie o karierze telewizyjnej prysnęło jak bańka mydlana. A chwilę później Pierworodny znów był dzieckiem idealnym.
Matka Matki twierdzi, że na bank wróży to Wnusiowi karierę w przyszłości. No bo skoro już teraz potrafi doprowadzić do tego, że w jednej chwili za jego sprawą robi się głośno w telewizji...
Z kolei Matka z Kuzynką doszły do wniosku, że widocznie Syn Pierworodny postanowił, że za wszelką cenę zostanie zauważony, liczy się siła przebicia, w myśl zasady "nie ważne jak, ważne żeby o tobie mówili".
Tak że tego...wygląda na to, że jeszcze nie nadszedł ich czas. A po wrażeniu jakie po sobie zostawili Matka wnosi, że nawet te znajomości w jury, dobry PiaR i nazwisko nie pomogą. I choć na wyniki dopiero czekają to jednak bez złudzeń ;)
I żałuje tylko Matka, że nie mają na pamiątkę tego zdjęcia, do którego Syna wystroiła i malując sobie usta ulubioną szminką uśmiech przećwiczyła, a na którym widnieje rozwrzeszczany, przerażony i zalany łzami Pierworodny i Matka starająca się go uspokoić, bynajmniej nie uśmiechem nr 5, która w chwilowym stresie zapewne zjadła sobie całą szminkę.
Haha, cierpliwości, jeszcze karierę zrobi! :)
OdpowiedzUsuńWszystko jeszcze przed Wami:)
OdpowiedzUsuń