Pech chciał, że tego dnia, gdy dotarła pocztą zakładka do książek od Kasi, Ojciec Pierworodnego też przyniósł Matce zakładkę. Taką badziewną. Z magnesem, bezczelną reklamą Sudocremu i zdjęciem jakiegoś bobasa w ręczniku.
A Matka lubi zdjęcia tylko jednego bobasa, swojego. Reszta jej nie zadowala jeżeli chodzi o poziom emanującej słodkości i wywoływanego rozczulenia. I działa raczej odwrotnie niż by sobie tego życzyli producenci i reklamodawcy. No cóż, tak Matka ma i nikt jej nie wmówi, że jakieś dziecko jest ładniejsze od Pierworodnego, bo Matka swoje wie i widzi przecież. A do Sudocremu nic nie ma.
Następnego dnia tworzyła Matka notkę. Po skończeniu skarży się mężowi:
- Nie wiedziałam, że z zamieszczaniem na blogu zdjęć jest tyle roboty.
- To ty teraz zdjęcia tam umieszczasz? - zdziwił się Ojciec Pierworodnego.
- Tylko raz, tej zakładki, którą dostałam.
- Tej z Sudocremu??? - mocno ucieszył się Ojciec i cały rozpromienił.
- Yyy...
I co tu odpowiedzieć żeby nie urazić?
No bo trzeba było pokazać tej sudokremu żeby jeszcze bardziej badziewnie wyglądała na tle cuda co dostałaś.
OdpowiedzUsuńTylko pominąć informację po co obie zakładki razem pokazywać :)
Hm...zawsze można zaznaczyć dramatyczny kontrast ;) Muszę się przyznać, że mam podobnie z uśmiechniętymi bobasami w reklamach, cudzych dzieciach itp. moje będzie najpiękniejsze ;)
OdpowiedzUsuńDobreeeee :D
OdpowiedzUsuńO naiwności :)
OdpowiedzUsuń