Chociaż Ojciec Pierworodnego blogu Matki nie czyta i uważa go za samo Złooo, bardzo się nim emocjonuje. Zanim Matka założyła tę stronę pytała Ojca o zdanie, otrzymała aprobatę i wsparcie emocjonalne. Uznał Ojciec to przedsięwzięcie za świetny pomysł i zachęcał do działania. Matka poinformowała go o nazwie i nim zamieściła pierwszy post pokazała jak wszystko wygląda. Mimo to Ojciec nie czyta, bo jest pewien, że jakby zaczął kłótnia byłaby murowana. Jest przekonany, że Matka wypisuje na niego okropne rzeczy, wyolbrzymia, przeinacza fakty i tylko opisuje jego wady. Ale na samym początku przeżywał wszystko razem z Matką i kazał do siebie zdzwonić, gdy tylko będzie miała pierwszy komentarz. Co jakiś czas Matka słyszy: "I napisz na tym swoim blogu...". Oczywiście zwłaszcza jak Ojciec zrobi coś miłego. Wczoraj np.: "Tylko napisz, że nawet kawę wentylatorem studziłem, żeby z Młodym szybciej na spacer wyjść".
I jeszcze wczoraj pyta:
- Jak tam blog? Dużo masz wejść?
- Eee, ostatnio słabo.
- Czemu?
- Nie wiem, może kiepsko piszę.
- Ale przecież mówiłaś, że masz stałych czytelników.
- Bo mam, ale i tak ostatnio raczej kiepsko.
- To może trzeba by jakieś ulotki ponosić?
mi nie trzeba ulotek bo czytam regularnie:) i wzruszam się i śmieję podczas czytania, tylko nigdy nie wiem jaki umieścić komentarz:)
OdpowiedzUsuńTy akurat zamiast czytać bloga powinnaś powtarzać sobie te dziwne medyczne nazwy, których ja nigdy nie będę w stanie przyswoić (ledwo pamiętam słowo Paracetamol). Sesja w toku a my tu wszyscy kciuki trzymamy.
Usuńpowtarzam, powtarzam:) ale czytać bloga można w przerwach, żaden problem:)
UsuńNo bo wiesz, Młody ciągle nie chce myć zębów... wykształcona ciotka może być w przyszłości bardzo pomocna ;-)
Usuńhehe... to som chłopy... mój też nie czyta a jest na bieżąco :)))
OdpowiedzUsuńa co do rozpropagowania bloga to są strony "zrzeszające" blogi np. rodzicielskie :)))
podoba mi się! i wielki baner wywiesić :D
OdpowiedzUsuńmój czyta, więc nie mogę żadnych strasznych rzeczy pisać; a nawet jakby nie czytał, to siostra Tatu Zu czyta, więc zaraz by doniosła :D
Hahaha no to może Ojciec coś skrobie i statystyki podniesie :P
OdpowiedzUsuńZaproponuję mu :-) Ale czarno to widzę.
UsuńOn nawet nie zna formuły tego blogu i tak naprawdę to nie ma pojęcia o czym tu piszę.
Ulotki dźwignią popularności ! ;)
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że niektórzy z czytników zaglądają, to w statystykach nie widzisz ;)
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że niektórzy z czytników zaglądają, to w statystykach nie widzisz ;)
OdpowiedzUsuńHa! Telepatia. Ty tu sobie czytasz, komentujesz... A ja się o Tobię rozpisuję :)
UsuńZ tymi ulotkami to odwalił :D
OdpowiedzUsuńKawę wentylatorem? Ejże?
OdpowiedzUsuńA ulotki koniecznie. Szczególnie do sąsiadki z dołu ;)))))
W domu nie mamy mikrofalówki. Ale za to najczęściej używanym w kuchni urządzeniem (poza czajnikiem) jest wentylator :-) Dziecko mamy niecierpliwe, zwłaszcza gdy widzi coś pysznego, więc tak studzimy wszelkie pokarmy :)
UsuńPomysł z ulotką do sąsiadki mnie powalił :))))))
Kochany ;)
OdpowiedzUsuńMój małż kiedyś stwierdził, że skoro idzie mi w blogowaniu coraz lepiej, chyba musi mi lepszy aparat kupić :P Czasem mają gest, ci nasi faceci ;)