czwartek, 28 marca 2013

Łapy w górę!

Wreszcie! Udało się! Cierpliwość Matki została nagrodzona. Ponad 5 miesięcy próbowania, pokazywania, zachęcania na wszelkie możliwe sposoby. Tysiące razy powtarzania tego samego pytania. W końcu się udało. Pokazał Mamusi jaki duży jest Synuś Pierworodny :-)

I, jak to ma w zwyczaju w przypadku długo wyczekiwanych przez Matkę sukcesów, dał się chwilę nacieszyć i teraz udaje, że nic się nie wydarzyło. Tak było m.in. z przewracaniem się z brzuszka na plecki. Kilka powtórzeń, podczas których Matka tak się jarała, że nawet filmik nakręciła. A potem długo, długo nic. Tylko mina pt.: "Że niby ja coś takiego robiłem? Chyba żartujesz. Natychmiast przewróć mnie z brzucha na plecy!". Tak było też z mówieniem "mama". Przez 2 tygodnie Matka słyszała "mamę" za każdym razem, gdy Syn czegoś od niej chciał. Po czym stwierdził, że skoro wszystkie jego zachcianki i tak są spełniane w mig to w sumie nie ma sensu się tak wyrywać. I zamilkł na półtora miesiąca. Od kilku dni znów mówi "mama", ale tym razem nazywa tak każdego, co już Matki wcale nie dowartościowuje. Podobny numer wywinął też ze spaniem. Dał wielką nadzieję "na lepsze jutro" - przespał w całości dwie noce z rzędu. I koniec. Znów 1-2 pobudki w standardzie. A bywają noce, że drugie tyle jeszcze gratis.
Matka podejrzewa, że to strategia Syna działająca mniej więcej tak: "Ile można słuchać w kółko tego samego? - Pokaż jaki Synek jest duży. - Zjedz ładnie obiadek. - Powiedz mama. - Zrób papa. - Poleż spokojnie gdy Mamusia zmienia Ci pieluszkę... No dobra, raz mogę pokazać, że potrafię to może się odczepią. Pora zrozumieć, że umiem, tylko mi się nie chce!".
I tym sposobem przez kilka godzin Matka napawała się nową umiejętnością Pierworodnego, a gdy tylko wrócił do domu Ojciec, Syn nie dał po sobie poznać, że czegoś się nauczył a na pytanie jaki jest duży odpowiedział jedynie spojrzeniem z politowaniem.

2 komentarze:

  1. te dzieci chyba tak mają bo moja córa też pokazała raz że umie a potem figa... po co ma się męczyć? :))) to tak jak w dowcipie - bo dżemik zawsze był ;)
    u nas też mała kręci się w nocy ale nieprzewidywalnie - raz o 1, innym o 5 a jeszcze innym np. o 3 - czasem robię w pracy za zombie ;)
    życzę żeby te umiejętności szybko wróciły do codziennego użytkowania

    OdpowiedzUsuń
  2. Hehe... szybko się zaczyna etap: "o co Ci kobieto chodzi?!" ;)

    OdpowiedzUsuń